Występowanie bólu nie jest niczym złym, stanowi on mechanizm obronny organizmu, który pomaga unikać sytuacji, które mogą zaszkodzić naszemu ciału. Jest ważnym sygnałem ostrzegawczym, który mobilizuje do podjęcia działań mających na celu wyeliminowanie źródła bólu, dzięki czemu wiele chorób zostaje wykrytych na bardzo wczesnym etapie. O tym pisze w nowym TEMI Zofia Sitarz, której rozmówcą był lek. Wojciech Suseł, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, prowadzący Poradnię Leczenia Bólu w Mościckim Centrum Medycznym. Za zgodą redakcji publikujemy ten tekst.
Ból jest odczuciem subiektywnym, każdy ma na niego inną tolerancję, może odczuwać go w zupełnie innym stopniu. Na przykład ukłucie igłą przy pobieraniu krwi dla jednej osoby jest bolesnym i nieprzyjemnym przeżyciem, ktoś inny nie zwróci na to większej uwagi.
– Jednak zdarza się, że mimo wyleczenia choroby, która go wywołuje, ból towarzyszy pacjentowi w dalszym ciągu i jest trudny do zidentyfikowania. Przychodzą do nas pacjenci, którzy w bólu przeżyli ostatnich kilkanaście, nawet 20 lat. Bardzo cierpią, ból zdewastował im życie rodzinne i zawodowe, nie ma w nich jakiejkolwiek radości – mówi doktor Wojciech Suseł.
Nie czują bólu
Doktor Suseł podaje przykłady chorych, którzy bólu nie odczuwają w ogóle. – Nie czują go przy ostrym zapaleniu wyrostka robaczkowego, przy złamaniach, a nawet wielonarządowych urazach i wielu pochorobowych powikłaniach. Jest to tak zwane genetyczne zniesienie dolegliwości bólowych. Jeśli tacy pacjenci na siebie nie uważają, nie pozostają w stałym kontakcie z lekarzami, bardzo młodo umierają.
Poradnia zajmuje się kompleksowym leczeniem przewlekłych zespołów bólowych, które nie mogą być złagodzone lub wyeliminowane leczeniem przyczynowym, a które w efekcie prowadzą do zmniejszenia wszelkiej aktywności i obniżenia jakości życia. Zwalczanie takiego bólu jest podstawą zwiększenia komfortu codziennego funkcjonowania i znaczącej poprawy kondycji psychofizycznej.
– Najczęściej trafiają do nas pacjenci, którzy są w trakcie leczenia rozpoznanej choroby będącej źródłem zespołów bólowych nieustępujących mimo terapii. Są to chorzy z przewlekłymi bólami kostnymi, stawowymi, mięśniowymi, kręgosłupa, nerwobólami, bólami neuropatycznymi, pourazowymi, pooperacyjnymi, z zespołem rwy kulszowej i innymi, dotkliwymi bólami narządów ruchu. Warto podkreślić, że systematycznie zmniejsza się liczba chorych cierpiących na bóle o podłożu nowotworowym. Wielkie słowa uznania należą się lekarzom onkologom, którzy prócz walki o uratowanie zdrowia i życia pacjentów, dbają także o ich komfort i leczą ból – dodaje doktor Suseł.
Nie wszystkim można pomóc
Do określenia bólu służą lekarzom skale (od 1 do 10), pozwalające opisać ich nasilenie. Wskazaniem do podjęcia leczenia bólu jest już ten powyżej czterech, przy czym wówczas choremu wystarczą odpowiednio dobrane farmaceutyki. Jeśli pacjent określa swój ból na skali powyżej siedmiu i wyjaśnia, że nie pozwala mu nocą spać, stosujemy podawanie blokad nerwów, a nawet zalecamy hospitalizację. Do poradni leczenia bólu przychodzą pacjenci, którzy byli wcześniej u lekarzy wielu innych specjalności. Najczęstszymi ich dolegliwościami są bóle kręgosłupa w odcinkach szyjnym, piersiowym i lędźwiowym, stawów. Biorą leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, lekarze stosują blokady, a mimo to dolegliwości nie ustępują. To, co możemy im zaoferować, to zabiegi rehabilitacyjne i termolezję, czyli przypalanie w temperaturze od 60 do 80 stopni Celsjusza zakończeń nerwowych, odpowiedzialnych za ból w danym miejscu.
– Niestety, mimo ogromnych postępów i rozwoju medycyny, w dalszym ciągu niektórym chorym nie jesteśmy w stanie pomóc. Tak jest w przypadku pacjentów z rakiem trzustki, który dając przerzuty może powodować złamania kompresyjne kręgosłupa. Jakąkolwiek ulgę przynoszą jedynie leki opioidowe w bardzo wysokich dawkach. Organizm bardzo szybko przyzwyczaja się do danego leku, a to powoduje, że konieczne jest zastosowanie innego specyfiku, złagodzenie dolegliwości może dać także zastosowanie znieczulenia zewnątrzoponowego. Te wymienione wyżej, jak i zastosowanie blokady splotu trzewnego to zabiegi inwazyjne, które mogą być wykonywane wyłącznie w warunkach szpitalnych – tłumaczy doktor Suseł.
Za mało lekarzy od bólu
Niepokojące jest to, że znaczący procent populacji cierpi z powodu różnego rodzaju bólów. Co należy
zrobić, aby jak najwięcej pacjentów trafiało do specjalistycznych poradni? – Służba zdrowia jest przeładowana, do tego jest zbyt mało lekarzy zajmujących się problematyką leczenia bólu, więc bez systemowych rozwiązań sytuacja w tym względzie szybko się nie poprawi. Pacjent, z reguły już starszy, z zaburzeniami percepcji, odbija się od drzwi do drzwi i zanim trafi do tego typu poradni mijają lata. Uważam, że to nie pacjenci powinni szukać, w medycznej opiece powinna istnieć struktura, która szukać będzie ich, troszczyć się o ich komfort i dobrostan, a tym jest właśnie życie bez bólu.
Mówi doktor o pacjentach, którzy po kilku, czasem kilkunastu wizytach przychodzą do poradni wyleczeni z dolegliwości bólowych. – Jeszcze kilka miesięcy temu widziałem ich wchodzących do gabinetu zgiętych w pół, z wyrazem głębokiego cierpienia na twarzach, małomównych, skarżących się na bezsenność. Teraz widzę ich zadowolonych, uśmiechniętych, panie uczesane, z makijażem, wszyscy dziękują za nowe, lepsze życie. Ale, co może wydawać się zaskakujące, nie wszyscy z wyleczenia są zadowoleni. Tak długo pozostawali w chorobie, że podporządkowali jej całkowicie swój sposób bycia i funkcjonowania. Powrót do zdrowia powoduje w ich życiu pewne perturbacje, na przykład rodzina poświęca im mniej uwagi, bliscy nie odwiedzają już tak często, nie odwożą, nie robią zakupów, uznając, że ozdrowieniec sam może już to robić. Często o tym z moimi pacjentami rozmawiam i uświadamiam im, że tak właśnie może się stać po wyleczeniu.